Friday, December 21, 2007

15-16 grudnia wycieczka ziomalsko-muzyczna, dwa gigi, dwa składy: 100inch Shadow oraz Daymares


morze w gdyni noca...oraz dwójka amatorow pieszych wycieczek, punkoanarchii i morza ofcourse:)

commodore 64....pamietamy!!!! klub NRD w Toruniu też pamieta...

perniki...torun, pierniki, toruń...pierniki, toruń....toruń..pierniki...

ponoć to zupełne ch.... z S......ale tak naprawde to dobre typy są...dziekówa za: czas, wycieczkę i brzdąki zacne:)

wpierdaladzio na miejscu...

street arty w NRD club...całkiem niezgorsze:)

żywa reklama turowskiej frajdy:)

kolejne znaki,
slady na ciele, historie, teorie, medyczne hardorie...
kolejny raz zasnelam oby obudzis sie z brakiem bolu i kawalka siebie, zlego czy dobrego,
to bylam ja...
BME..moge zasilac kolejny raz...
trzy dziurki uratowaly..
utorowaly droge do jadra cimnosci...
co to bylo... okaze sie niebawem...
la
pa
ro
sko
pia...
kolejne znaki..
kolejne slowa..
kolejne gesty..kochani ziomale...bez was...chyba bym juz umarla gdzies...

sama sobie tez wystawie medal..zasłużyłam...
za odwage,
za lzy
za decyzje, na tak..
za odejscie i dojscie do siebie znów..
kolejne znaki..
kolejny raz..na moscie w rozkroku w mysli potoku...czekam cos co sie jeszcze wydarzy...
teraz juz musi byc tylko dobrze..
za duzo testow, lekcji i zlego...
kolejne znaki..
na mnie
la
pa
ro
sko
pia
wygralam...kolejny czas.

a teraz to juz milion pomysłów na sekunde..oby starczylo czasu i energii na ich realizacje...
nie powiem co by nie zapeszac:)
trzymam kciuki za nas, za was i przede wszystkim za siebie:)

Monday, December 10, 2007

Bombowa miss......w kontrze do terroru piękności?


http://przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3262&Itemid=61&limit=1&limitstart=0
jestem umeczona, wypruta i wsciekła...jak jeszcze jakis chlopiec sie w moim zyciu wyswietli...to chyba go ukatrupie...zanim otworzy buzie...pora chyba najwyzsza, jak juz, to zakochac sie w jakiejs madrej dziewczynie....ech... czasem milosc ssie pale...
ponoc poczatek i koniec jest najciekawszy, tyle emocji i caly czas cos sie dzieje...totalna to bzdura, zdecydowanie wole poczatki...na koniec zawsze pozostaje syf i niesmak...gorzki posmak...zamiast slodyczy pustych słów... nic juz nie chce...i podjelam najmadrzejasza decyzje z mozliwych. teraz tylko musze wyprac mysli i zasadzic czas...wykiełkuje piekno, prawda i rewolucja na feminizmie chowana...zadbana, wychuchana...oby nastało to szybko, jak naj szybciej...
na domiar złego zgubiłam mój pamietnik...notes z sercem na wierzchu i w srodku...to chyba najgorsze co sie moze zdarzyc...nawet nie chce myslec, kto sie w nim teraz zaczytuje smiejac sie do rozpuku...może jeszcze do mnie wróci...najpiekniejszy notes na swiecie oczywiscie...chłopak niech juz lepiej ...czas sie skonczył, widzenie dobiegło... dopiekło też...pora zmadrzec, dorosnąc..bedąc dzieckiem oczywiescie cały czas:) intuicja nie kłamie...niestety i stety...jak to nie to, to nie to...nawet jak bardzo chcialo by sie inaczej...głowy do góry dla wszystkich zasmuconych "dziewcząt z pokoiku na hozej"...jeszcze bedzie przepieknie...jeszcze bedzie.....

Friday, November 23, 2007

Wednesday, November 21, 2007


a oto wspominany już - pierwszy badzik prof. dr hab. Rocha Sulimy...w kontrze do kwiecia ciętego ofiarowywanego na standardzie...które czesto jest zreszto nie fair trade...

zrobiłam notesy dla nich i dla siebie...na ukojenie TOTALNYCH nerwów..nie tylko z mgr zwiazanych...





taki notesik (fotunia poniżej) zrobilam dla pana dr Grzegorza Godlewskiego, mojego wspaniałego promotora...








la lucha przed obroną...3min..2 min..1 min...szamot po piętrach i poszukiwanie wszystkich zainteresowanych rytuałem obrony gości...nerwy były...nie bede sciemniac:)...ale gotowośc do walki również była i wiedza...i mama i andrzej...soulmates rules!!!!





pamparampampamparampapamparampam...pamparampam...pamparampampamparampam

......no i zdałam....




tych dwóch typów...wzruszyło mnie niemal do łez...koszula i krawacik na uczczenie...
a ja bez sensu nie założyłam sukienki:)






...walka z wykształciuchami trwa...






Monday, November 19, 2007

pan prof.dr hab. roch Sulima ma swojego pierwszego badzika...hehehehehe....
a ja mam te swoje trzy literki przed i pod i po i w ogóle...zadałam to,
nie gówno w końcu..

ciąg dalszy historii badzika i moich wydumanch teorii
i nowych życiowych historii
wszystko co c.d. ...bedzie, będzie....wkrótce
teraz czas na relaks....i wakacje w krainie śniegu:)

Saturday, September 22, 2007



Vegan cafe "Cykloza" will be open soon...it' running by this 3 homies....hoza street started to be much more popular...






Friday, August 31, 2007

Tuesday, August 28, 2007

“The Sylvia Plath story is told to girl who write.
They want us to think that to be a girl poet
Means you have to die.
Who is not.
That told me?
All girl who write must suicide?
I’ve another good one for you
We are turning cirsive letters into knife.”

Wednesday, August 22, 2007

pare zaległych slamów
****
Wyjmujemy z szafy wciąż nowe prześcieradła,
Wciąż nowe historie, zakupowe teorie.
Kasa się nie kończy, tylko bankomat…
Milczy czasem…
Jak mi się oświadczysz to zwariuję…
Jak mnie zostawisz…przeżyje…
Czy nauczymy się pisać razem środkowe rozdziały?
Może nie tylko koniec i początek …
Łzy płyną w srodku w rytm sentymentalnych piosenek
Jest za dobrze i to jest straszne…
przerażające
Jest zbyt…
Już sama nie wiem za bardzo jak…
Beztroska….
Czy będzie kłamstwem
Którego nie powiem
Czy będzie iluzja, taka twoją niby dyskusją
Za dużo pytań,
Już wiem..
Zbyt
Intelektualnie
Nierealnie
Jest
Jestm ja
Rozkminka
Wieczna
Nabijka tez..
To tyle na dzis.
Ja i ja la lucha .
A ty? Jak?
****
Anarchista Janek kolekcjonujący foliówki,
Dziecko dwudziestegopierwszego wieku,
Internet, grono, myspace In ralationship…
Zakochać się w kolekcjonerze folii..
Do czego to doszło..
Anarchofeminizm sięga bruku i krwi..
Skradzione pocałunki rekompensują,
Globar spotyka Real,
Ideał nie istnieje….
Folia też może być piękna..
Tak jak miłość nie musi ratować zawsze sytuacji…
Gdzie nas to zaprowadzi..
Barykady?
Czy supermarket?
Co za różnica..
Chyba jest…nadal jakaś..
Zatraciłam się w przygodzie.
Mimo ze granice skóry już nigdy nie zostaną zerwane…
Ja
Ty
Truskawki czy folia.
Ja…..
(co wybierasz ty?)
Nowa historia.

****
Będzie, nie będzie..
Ciag dalszy się odbedzie czy znow się obejdzie
I smak pozostanie i zapach i puste ręce...
Na moscie
W rozkrokuu, znow mysli w potku, pedzie, nieustannym
Rozkminki nie daja zyc..
Choc smutek bynajmniej nie pomaga
przytycJ
infantylne rymy,
puzne godziny,
przyczyny i skutki...
kolejnych rewelacji
czy to ja zbyt wrażliwa
czy ty zbyt
cicho czas spedzasz...
nie wiem czasem nic
i to mnie wkurwia....kujonska ma natura się jezy i wierzga i ryczy..
chyba czasem musze cos olać, spasować, nieprasowac od razu..
słuchać miedzy wierszami wirującego przekazu..
nie łatwe to..
uwierz...
królewna w krainie słów, dzwieków, gadania, omawiania...skazana na cisze..
nawet małą, krótką... szaleje a nie oleje... temat..
to od słów uzależnienie...to moje przekleństwo...czasem...
odwyk brutalny i zbyt realny...
co dalej...nie wiem..
taka krótka scieżka za nami a przed nami znów przepaśc...
rzeczywistość się jeży..
nie pomaga wcale..
niedoskonale...nie..
pragnienie...
przeznaczenie
czekanie...
myślenie
gadanie...
nie
tak
nie
tak
nie
nie...
nie wiem...









.........w końcu...no dobra przyznaje sie...miłośc nie jest tylko dla hipisów:)
Moja córka skrzydlata
jedzie na rowerze
Ptasie gniazda w jej włosach,
pisklęta w nich poznają świat
błękitnymi oczami.
Wstążki na wietrze,
za nią sypią się gwiazdy,
dzwoneczki, srebrne kulki,
zamieć pyłku kwiatów.
Skręca w stronę domu z gracją
czarnej jaskółki,
ulica wstrzymuje oddech.
Za chwilę stanie
przed mną. Zawoła Mamuś

by mama

Friday, July 27, 2007

i love my mooncup...
here we (me and my mooncup) were swimming together in Adriatic see...salty wather also its good to clean this great cup...one Lady was there with me as well... and she also spends all her last periods with her moonycup...she know me better then anybody....and we still can fight for our both rality.. riga its not soo far...remmember that...its like a distance which blood have to take to find a heart...

FLUFF fest 2007....sie dzialo...na emie...na scenie...w sercach i na jezykach...echo trwa...co z tego bedzie nie wiem...znowu czas przelomow...znowu, na moscie, w rozkroku, w pół słowa jakos...
a o to moj hord a raczej jego cześć najblizsza...dzieki, ktorej znow wiem...umiem...chce...
to dla was
i to dla mnie...tu...
grasias papa todo








pogmatwane relacje...zawirowane sytuacje,
skomplikowane....czasem strasznie
a jednak wygrane..
akcje...
rozmowy...
relacje...
te tony..tylko nasze...
dziekuje
ze
jestescie...
do nastepnego razu..
ustawki,
rewelacji,
czy innej stop klatki..
z wami waro..
tworzyc,
byc
i dzialac...
oto dla was dzis ja
.la lucha....znow swoja.

Wednesday, July 25, 2007

"Jaszczurka"

Myła nogi. W misce. Najpierw wodę ze studni, potem zagrzać w tym starym
garnku który pamięta jeszcze...
Srebrzysty kubek do wody - zimna - gorąca, rozchlapuje. Wytrzeć potem.
Ciepło pulsuje aż do kolan. Mydło. Mydło pachnie już na zawsze wsią,
chatą. Kupiła nie pamięta jakie.

Zauważyła. Zauważyła ją. Liczyła cztery nóżki. Uniesiony pyszczek, gruby ogon. Zimno. Nie biega.. Patyk pod piecem.
Wystygłym. Wieczorem widziała ją. Nie zmieniona. Zimno. Nie biega. Patyk...

Zimno jej. Nie grzeje wody. Wody nie ma. Została w studni. Nie nabrana. Okno otwarte. Noc. Zimno.
Zjada kamienie. Nie zjada, próbuje. Próbuje każdego po trochu. Smakują
jednakowo. Nie widzi. Nie musi patrzeć. Pamięta barwy. Kształt w rękach.
I nic nie ważą. Ciężkie i nic nie ważą. Te kamienie spod chaty też.
Piwnicę chciała kiedyś tam. Ale te kamienie pod chatą ciężkie. Ciężko wykopać. Smakują tak samo. Ciężkie i nic nie ważą.
Noc. Zimno. Dzień.
Noc. Noc. Zimno.

Dzieci przyszły. Pajęczyny. Okno otwarte. Kurzu więcej bo otwarte.
Patyki pod piecem. Książki. Rozdać, trochę wziąć. Póżniej. Kiedyś.
W każdej stroniczki jakieś ważne, zaznaczone skrawkami. Zapisane są.
I puste, czyste. Albo czytać wszystko albo nie zwracać uwagi.
Nie zwracać uwagi. Czytać. Usta pełne kamienia.

Dzieci widzieć. Słyszy głosy. Widzieć nie musi - własne. Własne.
Każdy wie. Wie jak wyglądają. Słyszy. Słyszy je.

W piecu trzeba napalić. Cieplej od razu. Nic się palić nie będzie.
Nie teraz. Może kiedyś. Gazet też nie. No na pewno te odłożone.
Pochowane. I te kawałki w książkach. To nie zakładki. Ważne. Ważne
chyba. Nie palić.

Kamień w ustach został. Mniej go. Suchy. Smakuje. Dobry. Był zawsze.
Zniknie od ciepła. Zniknie. Ciepło... Ciepło. Pulsuje. Ciepło. Odchodzi. Chciała tego. Nie chciała kiedyś a teraz odchodzi.
Chce teraz. Odchodzi. Ciepło pulsuje aż... Odchodzi. Kamieni nie potrzebuje.Nie potrzebuje.

Słońce odbija się w oku. Zioła w książkach. Książek nie wyrzucą.
Dobre dzieci. Dzieci. Książki. Nie czyta. Wie.

Słońce odbija się w oku. W zdziczałym sadzie mignęła. Słońce odbiło
się w jej oku.


opowiadanio/wiersz by mamaDanka

Friday, July 13, 2007

zagreb!!!!!!!!!!!!!
nie ma co znowu trafia swoj na swego...
mieszkam tu u bike punkowych ziomali...to sie nazywa przyciaganie ziomalskie...
jutro wysppa KRK..

dozo na flufffescie...
na basenie
pod scenunia
na pogaduchach
i innych
milych...
sami wiecie
o co cho:)

Thursday, June 28, 2007


............love.......bike...........friendship........

Monday, June 25, 2007

haseło ..."to tylko chłopak"....ssie...pora na przemiany...nowa jakosc jest przed a nie za...
nie zgadzam sie na koniec...na szczescie ty tez nie...mimo rad i przestróg od zyczliwych ponoc..
mimo, ze czasem tego nie wiedac...
tylko ty...
i znowu ta sama piosenka cisnie sie..
"jeszcze bedzie przepieknie, jeszcze bedzie normalnie, jeszcze bedzie..."
juz wkoncu troche tak jest:)
czasem musi bolec, na przykład prawda albo cudza rzeczywistosc, ktorej sie nie widzi...ale bez bolu nie bylo by wkoncu rewolucji..
wkoncu fermencik doprowadza do zmian a nie stagnacja...
zastoj musi minac...
ruch
dzialanie
rozjazdy
plany
ja
ty
...
rzeczywistosci dookoła rozkminianie...
to chyba tyle na dzis...na szybko..
dziekuje, ze mimo wszystko jestes...


......................................dla jedynej joanny...................

Sunday, June 10, 2007





*radykalny gołąb* w akcji...zmruż oczy i zobacz w tym hiszpanie lat 30stych...
moze to nadinterpretacja...no cóż idealizm jest nadbudową czy raczej zupełnie innym podejsciem do rzeczywistosci...pozytywna krytyka na start...



a to moja odpowiedz na zdjecia pewnych pan super madrych na blogu innej madrej panny:)
ja to jej oddalam serce...totalnie...znajdzie sie jeszcze pare takich pisarek co to powalaja..ale nic nie przebilo puki co "namietnosci" ktora wyszla z pod jej paluszkow..:)
..."gdyby nie bylo książek...chyba bym umarła..." N. Muller

Wednesday, June 06, 2007

...stalowa dziewczyna...
roni lzy bezsilnosci...
..ponosze cene swoich wyborów...
..egoizm...
...zaleta
wada, zaleta...
...dobrze, źle..
...rzeczywistosc nie oscyluje miedzy
czarnym i bialym..
... jeszcze tecza...
slam nie rym...to za malo aby
cos zmienic
slam to za duzo....czasem.
zbyt duzo,
...za...
wiele naraz..
radosc i tak nie spi...
to nie pojete...
ziomale i ja
ja i oni...nieposkromieni...
nie mysla o mnie zle
...dobrze....i dobrze...
..oto moja prawda...



.....

Tuesday, June 05, 2007



Slam nie-rym

Istniejemy tylko w cudzych oczach

Istniejemy tylko w cudzych oczach. Przeglądamy się w nich, obcujemy z nimi i przebiegając obok odwracamy wzrok aby sprawdzić niczym w wystawie sklepu jak się dziś prezentujemy...nie dotyczy to tylko wyglądu ale wszystkich aspektów naszego zycia: działań, zajawek, przyjaciół, sympatii, tworów twórczych czy chwil nudy, tu chyba chodzi o wszystko...niestety....nie można iść na waxy... Ciągle istnieje oko obserwacji, które niczym wielka siostra obczaja czy trzymamy przysłowiowy pion...nawet nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie czy to dobrze czy źle, że nasza Cenzorka żyje i ma się zawsze całkiem nieźle...oko obserwacji jest tak naprawdę w nas samych...nikt poza nami samymi nie reaguje na skutki zewnętrzne tak żywiołowo i emocjonalnie...jak my sami....oto przykład...

spotykasz się/kolegujesz /romansujesz (niepotrzebne skreślić) z ziomalem...który przez przypadek jest ex chłopakiem twojej koleżanki...to może być ktokolwiek w końcu w pewnym wieku każdy ma już jakieś związki za sobą jak i przed sobą oczywiście też:)...wszystko wygląda dobrze...dopóki była sympatia nie rozpoczyna pieśni żalu i zemsty...nie załatwiona sprawa z sama sobą doprowadza do skrajnych zachowań...zazdrość staje na start pospołu z niemocą...ofiara staje się oprawcą - nękając...rozpacz jest zbyt małym wytłumaczeniem bezsensu toczonej krwi...mojej też...trzeba czasem coś uśmiercić żeby narodziło się cos nowego...warto zajmować się sobą...bo to ze sobą mamy kilkadziesiąt może cudownych lat przed sobą...może to straszne co powiem...ale...”to tylko chłopak”...ja znam inna definicje miłości...nie wszyscy musza mnie uwielbiać...nie po to tu jestem...choć z drugiej strony to bardzo trudne być powodem cudzego cierpienia....jednak nie na wszystko i wszystkich muszę i mogę się ciągle oglądać...podejmuje wiec tylko sobie słuszne decyzje...to jedyna droga...Cenzorka kiwa głową...aprobata istnieje....

A wracając do oka czy wielkiej obserwatorki, która mnie kontroluje na moje własne życzenie...to ta cała sytuacja i wielka Cenzorka ciągle zmusza mnie do odpowiadanie na absurdalne i często nie moje pytania....? czy robię dobrze? Czy krzywdzę kogoś ze swojej winy? Czyje racje są ważne? czego chce? Co mogę zrobić aby wszystkim było dobrze (to największa pułapka...bo jest to niewykonalne i utopijne myślenie, zasiane i owocujące na mojej idealnej wizji rzeczywistości i relacji miedzy ludzkich...)... co teraz...nie wiem...na pewno będzie to moja własna historia...kartki zapisze swym zagmatwanym pismem...z którym zinarze i ziniary maja czasem taki problem:):)....nie chce przyjmować już cudzych strzał...wole strzelać na klawiaturze outro mojego dyplomu...nie odpisuje na wiadomości i nie odpisze...bo nie ma słów, które odmienia mój obraz a uratują ciebie...zakochaj się w sobie tak jak bohaterki Mrilyn French...to daje moc...

Sunday, May 27, 2007

to nie mój tekst ... ale pozwole sobie...:)

trzymanie za reke to najsubtelniejsza forma zniewolenia!
już od małego ktoś trzyma nas za ręce...
rodzice, panie przedszkolanki, partnerzy na studniówce!
WYPIERDALAĆ!
nasze zaciśnięte pięści są nasza odpowiedzą,
kiedy każda kolejna wyciągnięta dłoń w naszym kierunku,
jest jak karabin wroga wolności!

mhhyyyy, co wy na to?
dzięki panie Olo.
Niechęć

Dość

Stop

Ja

Ty

Niedokończona kolacja........nieokreslona relacja....chaos...nieopowiedziana znów....

(złych snów, głuchych słów,ust, rąk, zinów...dystans)

Odbierz ten pieprzony telefon

Którego nie wykonałam…

Zadzwoń tam gdzie nic

Nie dzwon więcej…


Nigdy na start

Odwyk zakończony niepowodzeniem

Krew nie płynie


Jeszcze nie

Czas



-------------

Zniknęłaś…w miłości nie swojej…
To było nie o mnie....
Twój znak
Moja nie zapisana historia…
Miłość dziewczyńska
Zbyt
Duża
Za
Mała
Zbyt
Kochana
Za
Ciskana


ręka nie wyciągnieta,
zniewolona,
porzucona,
obalona
teoria,
skrócona,
odwrócona,
na wspak
nie tak!
nie tak!
nie
Ale…


....dla ostrej dziewczyny co często płacze:)



Tuesday, May 15, 2007

Saturday, April 28, 2007


ladys and gentleman!!!
i would like to introduce my new machione, *blueberry with soy milk*:)
i m folling love...



mhhhyyyy
the best couple.... my and my bike:) face like geperd(cheetah).. ..its was some how funny bike incident....
i dont drink at all but from time to time its nessesary to come up to the pavement....:)

Sunday, April 22, 2007

Drogie dziewczęta i chłopcy!

19.05 2007 w Warszawie organizujemy pierwsze warszawskie SYMPOZJUM ZINOWE,

na które serdecznie Was zapraszamy.

ZINE to publikacja stworzona przez grupę lub jednostkę, które chce wyrazić się w niedrogi, osobisty i diy’owy sposób. Jako wydawca/wydawczyni zina (ziniarz, ziniara:)) masz całkowitą kontrolę nad produkcją, wyglądem i zawartością swojej publikacji. A poza tym jest to świetna zabawa!
Wbrew pozorom kultura zinowa w Polsce ma się całkiem nieźle, a ta impreza będzie okazją do zapoznania się z nią.

Na całym świecie regularnie odbywają się podobne spotkania wydawców/czyń i czytelniczek/ków. Nasze sympozjum zinowe jest imprezą, poprzez którą chcemy zaprezentować kulturę zinową, niezależne wydawnictwa książkowe, komiksowe, dystrybucje oraz samych twórców i twórczynie zinów i innych wydawnictw literackich.
Poza tym będzie to również okazja do zapoznania się z rozmaitymi niezależnymi inicjatywami i ideami o charakterze politycznym.

Planujemy całodniową, bezpłatną imprezę, podczas której będą miały miejsce warsztaty (m.in. diy książki, wspólne tworzenie zina), wykłady (G8, o kobiecych zinach), wystawy, pokazy filmów a także kiermasz wydawnictw i dystrybucji, czytelnia zinowa, freeshop, bezpłatny warsztat i porady rowerowe.

Zapraszany serdecznie wszystkich twórców/twórczynie zinów! Przyjeździe ze swoimi wszystkimi publikacjami. Na miejscu możecie urządzić stoisko, aby sprzedawać, wymieniać się, rozmawiać z czytelnikami.

Zapraszamy serdecznie wszystkie osoby prowadzące dystrybucje z zinami i literaturą, wydawnictwa książkowe, niezależne księgarnie. Sympozjum będzie dla was okazją do sprzedawania swoich pozycji.

Zapraszamy wszystkie osoby zainteresowane zinami, książkami, kulturą diy, rowerami, do przyjścia, wzięcia udziału w warsztatach, wykładach, obejrzenia wystaw.

Zapraszamy też osoby, które nigdy się tym nie interesowały, nie wiedzą o co w tym wszystkim chodzi. Będzie okazja, żeby to sprawdzić:).

revenge of the nerds

SYMPOZJUM ZINOWE

19.05.2007 Warszawa, godz 13-20

Klub MANDALA Ul. Emilii Plater 9/11, w podwórku

www.mandalaklub.com

www.revengeofthenerds.bzzz.net

www.myspace.com/revengeofthenerdsdistro

Tuesday, April 17, 2007


rower, rower, rower...korby(durache:), koła...piasty, łąncuch...nic innego ostatnio nie robie tylko jeżdze i gadam o rowerach...zwariowałam totalnie....już wkrótce wrzuce tu zdjęcia mojego przemienionego cudu na dwóch kółkach:) puki co jezdze dzieki jednemu ziomalowi na pieknym ostrym...bez hamulca...życie bywa piękne!

"Kiedy widze dorosłego na rowerze, nie rozpaczam nad przyszłością rasy ludzkiej" G.H. Wells



no dobra przyznaje się...kocham się w Janku Kozie....w jego obrazkach na pewno...ta realistyczna brzydota postaci...dla mnie szał...kreska i historie na prostej lini...
a przy okazji jak by ktoś miał cheć zobaczyć wystawe o kupie i odbycie...to zachecam do odwiedzenia CSW...po za tym można tam zobaczyć nową wystawe Karola Radziszewskiego...mocny stafff....
i rózowe kominiarki:)

Tuesday, March 27, 2007

...............i co teraz......................

Wednesday, March 07, 2007

I raz i dwa, i jest warszawa, warszawka, wielka wszawka, odbija mi się lekka na razie czkawka...

Tu widzimy hc kids, co to muze old i new skulowa w sercach chowa. Czasem jakiś iks na ręku się trafi, , czasem vegan tez można dodać do tej mieszanki, hc śmietanki. Vansy, dickisy, carheart I inne firmy to znaki rozpoznawcze tej części idylii.

Obok, nieopodal, całkiem blisko widać z oddali kominy z sali koncertowej na elbie. Tam i nie tylko tam, punk załoga się bawi, wystrzałowa. Rządzą tu ćwieki, czarna moda, mina zacięta chyba czasem jest obowiązkowa. Pijesz albo śmierdzisz jak to mówią sobie ziomale w tych kręgach, se punk to raczej biały kruk. choć nie ma to tam to, bo dostane manto, że aż tak własne gniazdo kalam i mit boskości punk obalam właśnie i nie w czas i nie na temat, ale cóż taki jest real. Tam mosh deje, cakes brigades, show no merci tez na boku coś kręci, ponoć podkład pod mosh i podryw święci i inne tego typu mutacje, szał hc, metal i rock dewiacje, metal zajmujący szczególna miejscówkę w sercu mym jest ceniony, po tej stronie, części zaciśniętej pięści,

ale każdy sobie rzepkę czy marchew skrobie.

Wzajemna niechęć i streotypy rosną , może taki już czar i urok tego miejsca, warszawka nie umie inaczej. Ja na krawedzi gdzieś się chowam, za punkowa na hard core, za hard corowa na punk. Pozostaje mi tylko xnudnadziewczynax być. Mój punkt obserwacyjny nie jest na pewno precyzyjny, bo subiektywny niewątpliwie ale z sentymentów prawie odarty i teoria podparty nie spiskowa bynajmniej. W końcu warszawianin rasowy jest nadęty, uprawia gwiazdorkę i się wozi...i pewnie ja tez nie pozostaje wobec tego obojętna, w końcu ma mama namiętna tu mnie powiła, dobra dziewczyna..

Czasy zielonych festiwali, stodołowych koncertów, rozpierdoli, se festów w Podkowie Leśnej minęły bezpowrotnie, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem sojowym. Tak to dziś wygląda i takie są zasady gry. Ci sobie, tamci sobie a my nudziary sobie, mimo, ze założenia były solidarnościowe, idealistyczne, społeczne myślenie, kolektywne działanie i inne fajne teorie są dobre, ale w małej grupie, bo na kupie to znów refrenu musi się powtórzyć strofa i nie ma co z fusów wróżyć, już.

Każdy sobie rzepkę czy marchew skrobie

Chrup, chrup, chrup, trup, strup mi się tylko od drapania się w głowę zrobił, co by tu począć, co by zmiany nastały i solidarność została scenowa ustalona, wypracowana, wygrana, tez jakkolwiek. Ale chyba ze mnie idealistka niepoprawna i tekst ten to bardziej stwierdzenie faktu niż próba zmiany, na jakieś dobre przemiany nie będzie, piekło jest tu, jak powiedział mi kiedyś ktoś, zatem niech każdy sobie rzepkę czy marchew skrobie, bo nawet la lucha nic nie podpowie. Jak i z kim żyć, pić czy nie pić, pozostaje tylko tyć tylko na veganie tyć...:)

oto slamik napisany juz dawno temu ale nadal i pewnie zawsze bedzie aktualny...have fun...

Saturday, March 03, 2007




...ostatnio żyje na niezłym haju...gorączka daje ciekawee fazy...ale nie polecam...:) mimo to nie traciłam czasu i choć ostatnie 6 dni z rzędu spędziłam w pracy to nie obyłam sie bez: książeczek...komiksików....i oczywiście muzy:)
to tyle panie p.
katar ssie pałe!!!!!

Sunday, February 18, 2007

Thursday, February 15, 2007

rysunki bordeuxxx a tekst laluxxx
split sztuk by nudnedziewczyny...

Monday, January 29, 2007

znalazłam to u jednego ziomala na fotologu i pozwole sobie użyć to tu...inspirujace troche a jak sie doda do tego nieodłaczną Ataxie....i powstaja takie emo teksty... dobre pewnie na zime:)...

Czas na odwyk...nie będzie łatwo, ale nikt nie obiecywał, że ma być..

Czas na mnie samą nastał dawno, ale nie wiedziałam z tego nic, pewnie nie było chęci widzieć,

Czas na ...sama nie wiem już na co...ja sama dla siebie tak mało ważna czasami....problem nie zniknie jak zmieni się temat albo odwróci wzrok....wszystko takie trudne...trup wlecze się za mną nieubłaganie, drugi siedzi w szafie...mam tego dosyć...przemocą jest skazywać nas czasem na ten świat...i teraz niech mi ktoś powie, że pro-life jest dobry....mord w oku, nóż zaczyna toczyć pieśń...

Odwyk, odwyk, przerwa, wakacje, grrrl power na afiszu, grany co dnia spektakl, monodram pewnie...szkoda czasu na nie Mnie, szkoda chwil, posłanych w pustkę z adresem nieznanym, szkoda, ze serce jest...czasem,

„miejsce dla kobiet” czytane dwa razy, może w końcu zainspiruje na tyle,

intelekt jedynym słusznym polem walki, walcz Mała, teraz! , już pora najwyższa!.

niemoc to za małe usprawiedliwienie, nauczysz się więcej, kolejny punkt odhaczysz, starych panien szeregi inspirujące znacząc.

Menstruacyjna proza najlepsza, jutro popłynie pewnie krew. . .pisząc mnie światłem kurewskiej płci, dymanie, chuj, dupa, cyce, chuj, chuj, chuj, chuj...pierdolone dylematy, skurwiałe myśli – won!

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, 1,2,3,4,5,6...10...pora na ogarnięcia moment, przecież to nie koniec jeszcze, mojej opowieści, treści różne jeszcze przede mną...milion pomysłów, ideii, planów, marzeń, tych pięknych mózgu skażeń.

Nie ma litości dla chujowych gości - jak miałam przyjemność śpiewać dawno temu,

nie ma litości dla chujowych myśli i nie ma już litości dla chujowych treści też.

I raz i dwa znów swe życie idę wygrać ja. To już jak mantra....

Może razy sto będę musiała sobie to powtarzać aż zaskutkuje i wykiełkuje la lucha wolna...

Nie zaczadzona, spokojna, niezależna z własnym sercem w piersi, bijącym,

tętno dla mnie samej już tylko toczącym.

Czas na odwyk, zły dotyk to ta love wszędobylska aura..

Czas na mnie samą

Czas na...

....to też przez taka jedna mądrą pania..co to męczy ale zawsze inspirująco i słusznie pewnie ...

Friday, January 26, 2007

Saturday, January 13, 2007

its how princes on the stage making show,
usually we are more nice...dont be scared it's only music...



monster & lion