jestem umeczona, wypruta i wsciekła...jak jeszcze jakis chlopiec sie w moim zyciu wyswietli...to chyba go ukatrupie...zanim otworzy buzie...pora chyba najwyzsza, jak juz, to zakochac sie w jakiejs madrej dziewczynie....ech... czasem milosc ssie pale...
ponoc poczatek i koniec jest najciekawszy, tyle emocji i caly czas cos sie dzieje...totalna to bzdura, zdecydowanie wole poczatki...na koniec zawsze pozostaje syf i niesmak...gorzki posmak...zamiast slodyczy pustych słów... nic juz nie chce...i podjelam najmadrzejasza decyzje z mozliwych. teraz tylko musze wyprac mysli i zasadzic czas...wykiełkuje piekno, prawda i rewolucja na feminizmie chowana...zadbana, wychuchana...oby nastało to szybko, jak naj szybciej...
na domiar złego zgubiłam mój pamietnik...notes z sercem na wierzchu i w srodku...to chyba najgorsze co sie moze zdarzyc...nawet nie chce myslec, kto sie w nim teraz zaczytuje smiejac sie do rozpuku...może jeszcze do mnie wróci...najpiekniejszy notes na swiecie oczywiscie...chłopak niech juz lepiej ...czas sie skonczył, widzenie dobiegło... dopiekło też...pora zmadrzec, dorosnąc..bedąc dzieckiem oczywiescie cały czas:) intuicja nie kłamie...niestety i stety...jak to nie to, to nie to...nawet jak bardzo chcialo by sie inaczej...głowy do góry dla wszystkich zasmuconych "dziewcząt z pokoiku na hozej"...jeszcze bedzie przepieknie...jeszcze bedzie.....