Thursday, August 14, 2008

.............sen...jawa...sen................................
nie wiem jakiej jestes plci...ale mysle ze tylko kobieta chce zniszsczyc tak bardzo inna sobie podobna...suczy ped...konkurencja...strach straty...ciagle to nam wszystko szlo pod gorke, z jednej strony patriarchat z drugiej kosciol i tak to wyzygania..nikonczaca sie lista sprzecznych norm spolecznych raz feministycznych raz politycnych...za duzo standardow nie przystajacych do siebie zupelnie...nie latwo byc czasem dziewczyna..wiem to...na trasie ostatniej mialam na to pare nowych dowodow..ale to moze innym razem moze opowiem...
zatem samozwaniczy wrogu...nie wiem co jest twoim motorem...
na kawe juz chyba za puzno dzis ...
nie ma czasu.....skalpel jezyka gotowy...zaczynamy...

walczysz z przylbica zakryta, plesnia zlosci, niechecia pokryta, poryta tez...
historie przeszle zabieraja cie w kraine nie moja..podbieraja glowe twoja,
dziure po sercu jaka nosisz pod ubraniem, brak rak nie pozwala na nic...dalas sie porwac w kapitalizm, nienawiasc, walke klas...masz swoja wojne... zrzucasz bomby celujac we mnie...agresja podkreca cie jeszcze bardziej..smak krwi, ktora utocze pobudza twoj apetyt...latwo podzielilas ludz na lepszych i gorszych..z czyms i bez czegos...bialych i czarnych troche..
kiedys krzyczalas o wolnosci, tolerancji..moze nadal to krzyczysz...wszycy mowili mi jak bylam gowniara, ze mi przejdzie, ze wyrosne...a tak naprawde chodzilo o to, zebym byla taka jak "oni", "normalni",czyli priorytety to: zarabianie kasy, maz, dzieci, olewnie wszystkiego dookola..sciaszanie wiadomosci jak mowia o zbrojeniach, glodzie, zamykaj okno kotku...sasiad znow napierdala swoja zone...kopanie dolkow pod przyjaciolmi dla wlasnej kozysci tez jest w cenie....smutne..ale sie dzieje, co?
chyba juz wyroslas z bycia poprostu dobrym czlowiekem..
a mialo byc tak pieknie...

kiedys byla walk niezaleznosci korona, anarchia, zajawa, zabawa...
moze wspolna moze obok..jeszcze zywa tkanka pokrywala relacji tarcze...czas mijal..walk przybywalo..prywatnych problemow, niedogadanych session jamow...
zlosc goni zlosc...fiut pokrywa fiuta...cipa..goni cipe...aby stanac zawsze przed kims..oby nie za...
nie znam cie...nawet jesli znam to nie znam...nie wiadomo kiedy przejelas wszystko to przeciwko czemu chcialas walczyc...zjadasz ogon..dlawiac sie mieczem, ktory ma zabic...slowa tez moga to zrobic...spokojnie...moze nie mnie...moze nie teraz...moze miasto mimo nalotow..daje mi miekka gabke od ktorej sie odbijam jak upadam...
zadziwia mnie to mimo, ze nienawisc jest starsza od nas wszystkich... zawsze jestem w szoku jak ktos tak bezapelacyjnie chce komus dojebac, skrzywdzic...czekajac co sie dalej wydarzy...czy ofiara wytrznyma to czy nie, odda, zabije sama w amoku odbitego wkurwienia...
przypomniala mi sie jedna historia...jak bylam w miescie pewnym na wschodzie to zobaczylma jak bardzo jestesmy podobni do zwyczajnych ogarnietych niskimi instynktami ludzi. nawet nie podobni my poprostu nimi jestesmy..jak kolwiek bardzo staramy sie to ukryc...no wiec w tym miescie na festiwalu punkowym..kolega kolege uderzyl z piesci w twarz..tylko dlatego, chial grac w jakies sobie dogodnej kolejnosci koncert..tak blachy powod wywolal tak reakcje..szok...smutna czesc druga calej przypowieci to to, ze nikt nic nie zrobil...nie powiedzial, nie skrytykowal agresora..absolutna cisza..zasmucialam sie wtedy i jakos odechcialo mi sie jezdzic na punkowe festwale...dalo mi to tez do myslenia...ja tez robie slabe rzeczy..dokladnie takie jakich nieznosilam np. u swoich starych...odcinam sie od ludzi..zamykam w waskim kregu, zawodze mimo, ze obiecuje zlote gory, trudno mi czasem gadac o tym jak ktos cos spieprzy...a jak sama nawale tez trudno...wytyknanie bledow ciagle jest u nas uznawane za zlo... problemy pokrywamy milczeniem, ktore peka czasem i pokazuje smierdzace i nagromadzone przez czas scierwo...bezsensu...mogla bym tak duzo jeszcze napisac..ale juz chyba dosc...wkoncu sa wakacje wiec nie poto swieci slonce zeby sie przed kompem kisisc i i na zloscliwosci odpowiadac...koniec juz tuz, tuz...
..

moze to ostatni raz jak pisze cos takiego..w takim kierunku..moze nie...nie wiem..
juz nic nie jest dla mnie ostateczen tak jak kiedys...nadal naiwnie wierze ze o wszystkim mozna pogadac...zalatwic, wiadomo, ze trudne rozmowy nie sa proste i bezbolesne..ale nadal mozliwe..to moja teoria...nie tylko przez internet..ale cztery oczy, dwa serca, 8 rak i nog...dwie glowy..(a czasem nawet duzo wiecej tych serc, czlonkow i glow jest tez:) no wiec one/oni staja na przeciw siebie i probuja sprostac dobym i zlym momentam...tak mam z paroma osobami na tym swecie miedzy innymi z tymi co to tak dzielnie i rycersko staneli tu w mojej obronie, za to klaniam sie ladnie po pas a poza siecia w realu dokoncze poklony i inne herbko, pogaducho tony:)
prosze nie odbierac calego testu literalnie...doslownie...to tylko slowa zebrane w calosc i puszczone w siec...moze nie mam racji...poddaje to pod debate ale w realu moge pogadac naprawde i dokonczyc i nawet skonczyc na amen...niezyczliwej/mu anonimowi wypada mi tylko podziekowac za inspiracje do napisania tego..dawno juz nic tu nie wrzucalam, bo trasa..bo wakacje, bo milosc nowa..bo sto innych rzeczy...
ze snu napweno nie jestesmy jednego...miasto dzielimy jedno... nie wszyscy sie musza lubic, nie wszystkich musze lubic, nie wszyscy musza mnie lubic..temat ogarniety - nie rozkminam wiecej..a warszawa jest na szczescie bardzo duzym miastem:)
koniec
berlin 14.08.2008 10:57

6 comments:

Anonymous said...

ja mam jedynie ochotę nie czytać nie pisać nie oglądać nie skupiać się nie musieć uczestniczyć nie dążyć nie drążyć
takich spraw/ w takich sprawach
co tak bardzo odciągają nas i usypiają bardzo skutecznie naszą czujność
ale nie sądzę że się da/ uda

kiedyś palono na stosie
teraz zamyka się w psychiatrykach
dobrze dobrze
grunt to mieć oczy szeroko cośtam

no to
herba ósme smake
podko ze chopake

andrzejxxx said...

mnie zawsze zastanawiala i zloscila ta bezczelnosc tych wielce pokrzywdzonych przez los, przez zycie, przez wszystkich dookola...kurwa, w ogole to jest tak glupie i zalosne...i ja tez mam wielka ochote nie myslec nawet o tych wielce pokrzywdzonych przez los biednych, zakompleksionych i zawistnych ludzi...tylko, czasem ciezko jest bo, nie wiem z jakich powodow, probuja tym co ich truje otruc jeszcze wszystkich w promieniu wielu kilometrow...jad sie saczy a te chujki i cipki sie ciesza...slabe to jest, bardzo slabe...i tyle.

Anonymous said...

Madre slowa Gosiu , madre

Anonymous said...

dobrze od dzisiaj stop j ateż nie mam chęci zagłębiać się więcej w te wypociny a więc to moja ostatnia wizyta na tym blogu.słabe to jest dla mnie posiadanie jedynej słusznej wizji świata i jeżeli ktoś się z nią nie zgadza-należy go zbesztać.bardzo wygodna strategie nie da się ukryć...ten sposób nie zadziała niestety bo nie obawiam się waszego odrzucenia ponieważ przyjaciółmi nigdy nie byliśmy i pewnie nie będziemy choć kto wieja się nie obrażam tak łatwo.morałów też nie zamierzam wysłuchiwać ponieważ sama dobrze wiem co czuję i co czuć powinnam a ton osoby niby mądrzejszej nie robi na mnie wrażenia.to jest niby to wolnościowe podejście do życia??spoko.ale tylko wtedy gdy idziesz z nami.masz inne zdanie-jestes przeciwko nam.dziecinada.
ja mam swoją złośći nie zamierzam jej tłumićtylko dlatego że komuś się to nie podoba.moja złosć jest jedynie odzewem nas czyny innych ludzi bo sama się z niczego nie wzięła.a więc jestem wtedy kiedy krzycze jakby to powiedział ktoś pewnie wam znany.czy wam się to podoba czy nie.nie ma jednego feminizmu tym bardziej że feministki to często osoby silne nie poddające się bezwolnie niby autorytetom.a kapitalizmu do relacji międzyludzkich na tym pozimie też nie ma sensu mieszac bo lekkie nadużycie jak na mój gust.
złość narasta i jeżeli ktoś obraża mnie publicznie w internecie bo nie ma odwagi inaczej to musi liczyc sie z odzewem wczesniej czy pozniej.morałów koniec.ślę pozdro dla zagorzałych fanów właścicielki bloga.a

Anonymous said...

dziękuję za pozdrowienia

andrzejxxx said...

jej jakie to natchnione bylo...