Saturday, January 06, 2007

dosyć, marudzenia, smucenia, syfienia swojej głowy.
pora na zmiane tematu, kierunek inny obieram,
w królewne nauki na jakis czas sie wciele role,
no finiszu gdy już tytuł królewski, naukowy, zdobede,
wyprawie bal, w kwiaty przestrzeń przybiore,
uśmiechać sie będe do bólu aż, ze szczęscia i ulgi,
bo ile można,
walczyć, podbijać, króżganki zdobywać,
systemem małych kroczków nie bede sie juz powstrzymywać,
wprawdzie jak pisze TO, czyli rymuje, podśpiewuje sobie czasem tu też,
zamiast terrorystce kolejnej, rozpisać cyrograf, i niemożliwy autograf,
zina przy okazji rozpisując,
powodując, przerwki miłej i małej czas,
sama siebie do walki zagrzewam, recznik podaje w noarożnik własny,
co po za schematy wystaje i wcele nie jest taki osamotniony i ciasny.
walcze, to chyba najlepsze określenie, na terminów goniących oblężenie,
promotor, niczym władca pasował mnie na rycerke, bym niczym z loży masońskiej swej
tajemniczej, spróbowała swych wyliczeń, dywagacji, inteligencji, mediacji teorii.
miecz ciąży niemiłosiernie, ale znów pora go podnieśc,
co by światło wpuścic,
do biblioteki świata, krytyką feministtyczną tysiąclecia mizoginni i patriarchatu odkupić,
najwyższy już czas, pora nastała, nie jestem pierwsza niewiastą masonerią sie feminolska
parającą, nie bede też ostatnią, co na łopatki chce rozłożyć niczym z matriksa matinią,
antropologie kultury, z mej natury wojowniczej i łobuzerskiej, bierze sie ta cała chec,
na słowną i wręcz, walke często z cieniem, stereotypem ukrytym,
żartem tylko, czy językiem bezsensownie użytym.
zatem ustawiam sie na start kolejny raz, tym razem ostatni, dosyć mam serca matni,
rozum zawsze był bardziej w cenie,
wieć niech to oblężenie bedzie kujońskie, masońskie,
po prostu moje i już nie takie niemożliwe.
takie me życzenie na dziś, realnie wreście prawdziwe.

4 comments:

bordeauxxx said...

n.e.r.d

bordeauxxx said...

trzymam za słowo lala:)

Anonymous said...

rymy czestochowskie sa boskie lecz czasem moze za proste by oddac twa
zmienna nature i bole twojego serca
ktore tak jak kiedy kroisz cebule
co roztacza zapach przykry
w sposob dobitny wyciska lzy i smutki
na zewnatrz
ciebie i wszytskich meczac.

Anonymous said...

na lopatki ...
to prawdziwa wielka improwizacja
szczegolnie bliski mi temat
bo powinnam od stu dni siedziec w ksiazkach