Thursday, December 07, 2006

A oto krótka recenzja muzyczna, obyczajowa, kij w mrowisko kulturze alter i punk/hc trendom. Recenzentka pragnie przeprosić, wszelkie złamane serca, przekreślone ideały i inne tego typu historie. Czciałabym zrecenzować boys on tour, znacie ten zespół? Hehe nie ma takiego albo i jest, ale to nie tym będzie mowa. A wiec jest pewien ruch społeczny, sytacja się wytważa, czy głupota wskakuje na deski sceny, czy jak tego nie ładnie lub ładnie, nie ubierać w słowa gładkie. Chłopaki na trasie zapominają o ideałach, inteligencji, dziewczynach z którymi są, a które miło i fajnie czekają na nich w domu. Na trasie liczy się grupa ludzi z którymi się jeżdzi i gra na instrumencie oraz zabawa przednia, jeee….. rock and roll… a wiec, nie będę się bawić, w wymienianie kto, co poczynił, z jakiego jest zespołu itd. Choć pewnie niktórzy z was, z wypiekami czekają właśnie na to. Nie ma co palurem brudnym, w smarze rowerowym ubabranym wskazywac winnych. Niestety w miłym i poniekąd idealistycznym światku punk i hc i rock, i co tam jeszcze sobie herbatniki życza, sztuki ludzkie potrafia zabawić się ostro, z racji trasy, zabawy, i innych tego typu ekstra bzur. No to troche wieśniacko sympatie swą zdradzać na trasie będąc, z dziewczyna poznana przypadkiem o imieniu nieznanym, a jak by nasza jednorazowa kochanka, jeszcze za nami pojechać chciała dalej, to już mina żednie i jakoś się nie fajnie robi od razu. Nie gadam raczej od rzeczy, bo na własne szare oczka widziałam tego typu historie. Jak się zadymało kogos, to choc szacunek i prawde, fajnie takiej osobie wyartykułowac, przed aktem grzesznym bądź nie, bo po, po nie wczasie, to już tylko głupio nawet się do kibla schować, bo na scene trzeba wskoczyć, co by pokrólować z basówa swą. Myśle ze seks jest fajny i z tym nie mam zamiaru zmierzac się tematem, ale inteligencja i szczerość, też jest w cenie, od zawsze poniekąd. Nie ma co się w mickiewicza adama zabawiać i ruchac wszystko co się nawinie, a ziomali dookoła mamić, że niby „rewolucja i ja to jedno!”; i jak powstanie wybuchnie, to w burdelu na granicy polsko-białoruskiej (to wedle dzisiejszej mapy) się schować, a przyjaciół na klęski pastwe zostawiać bez słowa. Inne opowiastki, z tego tematu nasuwaja mi się znowu, z autonomii zeszytu przepisze zaraz kartki. Zespół, tym razem z europy na trasce będąc, w każdym mieście, sztuka ludzka jedna z jego szeregów z busa wysiada, gra koncert by po, co wieczór dziewczyne podrywać też. itd. Itp. Znowu pragnę zaznaczyc, że przeciwko flirtom bynajmniej nie jestem, me anarchistyczne korzenie, mogą być alibi dla tych treści. Ale jakoś znowu głupio wychodzi, jak chłopak z zespołu dziewczynie innej co noc słodzi, że miłości szuka i chyba znalazł właśnie w mamionej ofierze takową i już zmęczony jest otwartymi zwiazkami i dymaniem co bądź i co popadnie we własnym mieście. Znowu do ściemy się czepiam, bo oszukiwanie i na miłość bajerowanie, to dla mnie podstawówą i gimnazjóm śmierdzi na kilometr. Wtedy to jeszcze można by było wybaczyć, bo romantyzm kuty na polskim, romanse i komedie romantyczne na dużym i srebrnym ekranie są grane. Ech. Panowie , i ech panie… niestety nie mam zadnych hostorii o paniach na trasie robiących wioche, ale pewnie i takie też są i to też nie jest, nie potępione słownie tu dziś. Słyszałałam też o innych historiach, ale nie będę się bawić w szczegóły i o plotke potrącać. Gry w butelke, flirty kiepskie, dymanko za manko sztuki scenicznej jakoś tak mi nie brzmi to z punk obrazem idealistycznym, który mam w swym sercu i w głowie i w zinach ponad stu na półce. Po raz kolejny nie tylko dziś zachecam do myślenia nad tym co się robi przed a nie po. To chyba łatwe zadanie domowe.

la lucha some time ago...have fun:)

No comments: