lula´bike´lover
Saturday, September 21, 2013
Zmężniałam?
Łez potoki, sól jakos nie chce zabrać w lepszy nasz/moj czas. Niechciana sytuacja, zdewastowana relacja, niewiadomo czy do odbudowania, posprzatania ta syfu w najgorszy czas akcja. I co teraz, co zrobić mam? Runął cały na długie lata plan. Emocje nie chcą słuchać rozsądku głosu, losu co zatoczył koło i znów walizki w piwnicy trzyma, gotowe do drogi, czy nadal to są moje progi? Nie wiem co robić, czego ja chce? uśmiech nie chce sie już na twarzy podrobić.
Jutro praca domowa moze odrobine podrobi, ocenę sytuacji przerobi? A moze nie. A moze dopiero czas a moze i to w las pójdzie? Na rozstaju dróg stoję mimo, że nie chciałam i nie planowalam. Serce złamane leży gdzies w połowie drogi miedzy przycho a wagonem naszym kiedyś schronem. Przecewelone życie, para, relacja i cała sytuacja, oszukancza interakcja, podrobiona poliamorii akcja.
Złość nie popuszcza, wybaczenia nie wpuszcza i zaufanie trzyma za gardło.
Samą siebie trzymam za rękę mocno, próbując wyjąć z serca nóż, aby tylko plusz juz tam zamieszkał. Ukojenia szukam, sama do sobie pukam i pytam: co chcesz? Co bedzie dobre? Czego nie pożałujesz? Narazie odpowiedzi za zaparowaną szyba, niewidoczne dla oka, tylko mnie denerwują.
Wszyscy pytają jak sie miewa młoda meżatka, a ja od spodu życie oglądam, robaki po ziemia podglądam, tylko czasem dobrze wygladam. Piątkę przybijam mojej mamie co w oknie stała i czekała aż zdradziecki mąż wróci i niepokój ukróci.
Instrukcja naprawcza może jest gdzieś bliżej niż z przemocy obdukcja.
Staraj sie ze wszystkich sił, transparentną kartka się dla mnie sie stań, powstań z kłamstwa niespodziewanego zupełnie.
Opowiedz wszystko, z detalu okrasą, aby wątpliwości wszelkie Stały sie tylko w słoiku melasą. Odczaruj sytuacje, odbuduj relacje. Udowodnij, że jestem najważniejsza dla ciebie na świecie. Książkę mi napisz, milion mi przynieś, gwiazdkę z nieba mi daj zapakowaną w gazetę.
zabierz tam gdzie nie bede pamiętać. Podróż poślubna zorganizuj, że marzenia nie są w stanie ogarnąć.
Staraj sie ze wszystkich sił i chciej budować ze mną lepszy nasz świat.
A masz
Tuesday, December 25, 2012
Otwieram kolejne szuflady pamięci a wnich kawałki mojego życia, wspomnienia, ludzie sytuacje, relacje: przeszłe całkiem i te co do dzis trwają w zdrowiu.
Może to święta albo wręcz pierwsze święte bez mojej Mamy 31 poprzednich - zawsze i niezmiennie a zmiennie już z nią - tak mnie nostlgią zamgliło. Tanio to napisze - żadna z kobiet we wszechświecie jej mi nie zastąpi. Za dużo mam myśli i emocji w głowie wiec na dzisiaj tyle bedzie z tego skromnego pisania po latach świetlnych przerw. Wesołych i smutnych dni świątecznych. Wasza Lula córka Cepy Beginki
Thursday, September 29, 2011
Monday, November 23, 2009
Monday, October 05, 2009
Saturday, July 25, 2009
Sunday, June 21, 2009
nie jem, nie śpie..teraz w tej kolejności.
Tym razem znów moje ciało chce coś mi udowodnić, meta język ustawiony na full od środka, Nie Chcę Tego Słuchać.
dzieciak niepokorny nie umie schylić przed tym głowy. Czynniki zewnętrze mają tu swój udział, małe "coś" dostało się do centrum. Jak w kendzutsu z mieczykiem, wszytko idzie z brzucha, w odwrotnym kierunku też może.
Obroty już nie 45 jak 7' na patefonie ale z 77, czy ile to tam jest w kolejnych prędkościach.
jak grająca pocztówka z szaleństwa, grana w kółko i kółko. próbuje wyłączyć repeat ale nie moge namierzy przycicku off. Znów moge to bezkarnie napisać: ciekawe co teraz bedzie? Po co mi to? dlaczego wraca i czemu akurat ja "to" mam? Pan z zeszytem sieje przypuszczeznia, zgaduje, gdyba i wypisuje zaklecia, które o kant dupy czasem na wkurwie moge sobie potłuc. i chuj. chciało by sie rzec. ale po co jak można to po raz tysiaczny przekminić z rosnąca bruzdą na czole. zawirowania, ruch, ruch, ruch, sto myśli, pomysłów i ich realizacji na minute. Gramofon gra pieknie i bezlitośnie.
a przeciez jest tak dobrze. świat jak kostka rubika ukłąda sie kolor za kolorem. rzeczy odnajduja swoje miejsca, wszechświat zwalnia nareście dając odpocząć. mogłabym wymienić pare totalnie fajnych rzeczy jakie mnie spotkały, dobrych ludzi wookoło a jakos taak..sie robi, dopada i gra do wyrzygania ten sam trashowy kawałek.
czoło rozgrzane do czerwoności.ości wgardle, kości złości..kaprysi bo boli...
i tyle, i chuj, i szał, i dobrze a niedobrze..
jakos to muszę to ogarnąć zanim dookoła kałuży bede grac znów szybkie melodie. z sucharem w ręku/raku i kleikiem przed rozkapryszonym czasem nosem..odpoczywając mimo niechęci jak zwykle.
i tyle, i chuj i szał, i dobrze a niedobrze...
awczoraj pierwszy raz znów zjadłam ziemniaki
Tym razem znów moje ciało chce coś mi udowodnić, meta język ustawiony na full od środka, Nie Chcę Tego Słuchać.
dzieciak niepokorny nie umie schylić przed tym głowy. Czynniki zewnętrze mają tu swój udział, małe "coś" dostało się do centrum. Jak w kendzutsu z mieczykiem, wszytko idzie z brzucha, w odwrotnym kierunku też może.
Obroty już nie 45 jak 7' na patefonie ale z 77, czy ile to tam jest w kolejnych prędkościach.
jak grająca pocztówka z szaleństwa, grana w kółko i kółko. próbuje wyłączyć repeat ale nie moge namierzy przycicku off. Znów moge to bezkarnie napisać: ciekawe co teraz bedzie? Po co mi to? dlaczego wraca i czemu akurat ja "to" mam? Pan z zeszytem sieje przypuszczeznia, zgaduje, gdyba i wypisuje zaklecia, które o kant dupy czasem na wkurwie moge sobie potłuc. i chuj. chciało by sie rzec. ale po co jak można to po raz tysiaczny przekminić z rosnąca bruzdą na czole. zawirowania, ruch, ruch, ruch, sto myśli, pomysłów i ich realizacji na minute. Gramofon gra pieknie i bezlitośnie.
a przeciez jest tak dobrze. świat jak kostka rubika ukłąda sie kolor za kolorem. rzeczy odnajduja swoje miejsca, wszechświat zwalnia nareście dając odpocząć. mogłabym wymienić pare totalnie fajnych rzeczy jakie mnie spotkały, dobrych ludzi wookoło a jakos taak..sie robi, dopada i gra do wyrzygania ten sam trashowy kawałek.
czoło rozgrzane do czerwoności.ości wgardle, kości złości..kaprysi bo boli...
i tyle, i chuj, i szał, i dobrze a niedobrze..
jakos to muszę to ogarnąć zanim dookoła kałuży bede grac znów szybkie melodie. z sucharem w ręku/raku i kleikiem przed rozkapryszonym czasem nosem..odpoczywając mimo niechęci jak zwykle.
i tyle, i chuj i szał, i dobrze a niedobrze...
awczoraj pierwszy raz znów zjadłam ziemniaki
Subscribe to:
Posts (Atom)