Thursday, June 28, 2007


............love.......bike...........friendship........

Monday, June 25, 2007

haseło ..."to tylko chłopak"....ssie...pora na przemiany...nowa jakosc jest przed a nie za...
nie zgadzam sie na koniec...na szczescie ty tez nie...mimo rad i przestróg od zyczliwych ponoc..
mimo, ze czasem tego nie wiedac...
tylko ty...
i znowu ta sama piosenka cisnie sie..
"jeszcze bedzie przepieknie, jeszcze bedzie normalnie, jeszcze bedzie..."
juz wkoncu troche tak jest:)
czasem musi bolec, na przykład prawda albo cudza rzeczywistosc, ktorej sie nie widzi...ale bez bolu nie bylo by wkoncu rewolucji..
wkoncu fermencik doprowadza do zmian a nie stagnacja...
zastoj musi minac...
ruch
dzialanie
rozjazdy
plany
ja
ty
...
rzeczywistosci dookoła rozkminianie...
to chyba tyle na dzis...na szybko..
dziekuje, ze mimo wszystko jestes...


......................................dla jedynej joanny...................

Sunday, June 10, 2007





*radykalny gołąb* w akcji...zmruż oczy i zobacz w tym hiszpanie lat 30stych...
moze to nadinterpretacja...no cóż idealizm jest nadbudową czy raczej zupełnie innym podejsciem do rzeczywistosci...pozytywna krytyka na start...



a to moja odpowiedz na zdjecia pewnych pan super madrych na blogu innej madrej panny:)
ja to jej oddalam serce...totalnie...znajdzie sie jeszcze pare takich pisarek co to powalaja..ale nic nie przebilo puki co "namietnosci" ktora wyszla z pod jej paluszkow..:)
..."gdyby nie bylo książek...chyba bym umarła..." N. Muller

Wednesday, June 06, 2007

...stalowa dziewczyna...
roni lzy bezsilnosci...
..ponosze cene swoich wyborów...
..egoizm...
...zaleta
wada, zaleta...
...dobrze, źle..
...rzeczywistosc nie oscyluje miedzy
czarnym i bialym..
... jeszcze tecza...
slam nie rym...to za malo aby
cos zmienic
slam to za duzo....czasem.
zbyt duzo,
...za...
wiele naraz..
radosc i tak nie spi...
to nie pojete...
ziomale i ja
ja i oni...nieposkromieni...
nie mysla o mnie zle
...dobrze....i dobrze...
..oto moja prawda...



.....

Tuesday, June 05, 2007



Slam nie-rym

Istniejemy tylko w cudzych oczach

Istniejemy tylko w cudzych oczach. Przeglądamy się w nich, obcujemy z nimi i przebiegając obok odwracamy wzrok aby sprawdzić niczym w wystawie sklepu jak się dziś prezentujemy...nie dotyczy to tylko wyglądu ale wszystkich aspektów naszego zycia: działań, zajawek, przyjaciół, sympatii, tworów twórczych czy chwil nudy, tu chyba chodzi o wszystko...niestety....nie można iść na waxy... Ciągle istnieje oko obserwacji, które niczym wielka siostra obczaja czy trzymamy przysłowiowy pion...nawet nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie czy to dobrze czy źle, że nasza Cenzorka żyje i ma się zawsze całkiem nieźle...oko obserwacji jest tak naprawdę w nas samych...nikt poza nami samymi nie reaguje na skutki zewnętrzne tak żywiołowo i emocjonalnie...jak my sami....oto przykład...

spotykasz się/kolegujesz /romansujesz (niepotrzebne skreślić) z ziomalem...który przez przypadek jest ex chłopakiem twojej koleżanki...to może być ktokolwiek w końcu w pewnym wieku każdy ma już jakieś związki za sobą jak i przed sobą oczywiście też:)...wszystko wygląda dobrze...dopóki była sympatia nie rozpoczyna pieśni żalu i zemsty...nie załatwiona sprawa z sama sobą doprowadza do skrajnych zachowań...zazdrość staje na start pospołu z niemocą...ofiara staje się oprawcą - nękając...rozpacz jest zbyt małym wytłumaczeniem bezsensu toczonej krwi...mojej też...trzeba czasem coś uśmiercić żeby narodziło się cos nowego...warto zajmować się sobą...bo to ze sobą mamy kilkadziesiąt może cudownych lat przed sobą...może to straszne co powiem...ale...”to tylko chłopak”...ja znam inna definicje miłości...nie wszyscy musza mnie uwielbiać...nie po to tu jestem...choć z drugiej strony to bardzo trudne być powodem cudzego cierpienia....jednak nie na wszystko i wszystkich muszę i mogę się ciągle oglądać...podejmuje wiec tylko sobie słuszne decyzje...to jedyna droga...Cenzorka kiwa głową...aprobata istnieje....

A wracając do oka czy wielkiej obserwatorki, która mnie kontroluje na moje własne życzenie...to ta cała sytuacja i wielka Cenzorka ciągle zmusza mnie do odpowiadanie na absurdalne i często nie moje pytania....? czy robię dobrze? Czy krzywdzę kogoś ze swojej winy? Czyje racje są ważne? czego chce? Co mogę zrobić aby wszystkim było dobrze (to największa pułapka...bo jest to niewykonalne i utopijne myślenie, zasiane i owocujące na mojej idealnej wizji rzeczywistości i relacji miedzy ludzkich...)... co teraz...nie wiem...na pewno będzie to moja własna historia...kartki zapisze swym zagmatwanym pismem...z którym zinarze i ziniary maja czasem taki problem:):)....nie chce przyjmować już cudzych strzał...wole strzelać na klawiaturze outro mojego dyplomu...nie odpisuje na wiadomości i nie odpisze...bo nie ma słów, które odmienia mój obraz a uratują ciebie...zakochaj się w sobie tak jak bohaterki Mrilyn French...to daje moc...